Dzień odpoczynku zaczęliśmy od umycia się letnim Karcherem i wytarcia się papierem ściernym. Przynajmniej takie uczucie pozostawił tutejszy prysznic i ręczniki :p
Korzystając z ładnej pogody wybraliśmy się na spacer po Wigierskim Parku Narodowym ze Starego Folwarku do Klasztoru Kamedułów. Klasztorny organista (chociaż to nawet nie były organy, a podłączony do głośników keyboard) powalił nas na kolana swoimi umiejętnościami. Dodatkowo Jasia sprowadziła dosłownie na kolana niska framuga w drzwiach wejściowych. Guza chyba nie będzie ;)
|
Dziedziniec klasztorny |
W drodze powrotnej wstąpiliśmy do przydomowej przyczepy oznakowanej jako "pierogi, sękacze" na jednego pieroga i jednego sękacza - po pół na głowę. Skończyło się na jednym sękaczu i czterech pierogach. Były wyśmienite ;)
|
Jasiu wciąga pierogi ;) |
Kąpiel w jeziorze odłożyliśmy na kiedy indziej, bo woda była tak zimna, że aż bolało.
|
Predator |
|
Testowanie temperatury Wigier |
Udało nam się za to zwiedzić Muzeum Wigier. Można było obejrzeć porosty pod mikroskopem, popukać rybom w szybkę... Muzeum bardzo fajnie zorganizowane i interaktywne, a pani w kasie uparła się przy tym, że jesteśmy studentami i należy nam się bilet ulgowy. Nie protestowaliśmy.
|
Wystawa w Muzeum Wigier |
To już czwarty park narodowy, który udało nam się odwiedzić w tym roku na motorze. Jutro ruszamy w dalszą drogę na Nordkapp!
Ale Wam zazdroszcze....
OdpowiedzUsuńSzerokiej drogi.
o, jakiś kot się przyplątał :)
OdpowiedzUsuńCzy przygarnęliście?
Prawdopodobnie kot właścicieli domku. Zawołaliśmy go sądząc, że pewnie nawet nie zareaguje, a okazało się, że nie chciał się od nas odczepić :P
Usuń