niedziela, 6 lipca 2014

2014.07.04: Trollstigen - Mellerud

Dziś był nasz ostatni dzień w Norwegii. Z malowniczej RV-17 przenieśliśmy się na przelotową E6. Od razu zrobiło się mniej ciekawie, a na dodatek strasznie tłoczno. Wolnym tempem dokulaliśmy się do Flisy, gdzie byliśmy umówieni z naszym norweskim znajomym Dagiem. Dag wziął nas na pizzę, o której wielokrotnie wspominał podczas swoich pobytów w Polsce. A w zasadzie na pizzę ze słynnym super-ostrym sosem. Jasiu odważył się spróbować.
Dag zasugerował nam zmianę trasy na Trellegorg z głównej E6 na boczne - mniej zatłoczone, ładniejsze i z mniejszą ilością policji. Stosując się do jego wzkazówek już koło 19 przejechaliśmy przez granicę ze Szwecją. Jeszcze trochę kilometrów i w końcu nadszedł czas na poszukiwanie noclegu. Niestety nie jesteśmy mistrzami w rozbijaniu się na dziko :P Na dobry początek kontrolnie sprawdziliśmy na pierwszym kempingu ile kosztje rozbicie namiotu. 200 koron, czyli dużo. Kolejną godzinę jeździliśmy po leśnych dróżkach przeganiając małe sarenki i odkrywając domy na końcach najbardziej wąskich dróżek. Spotkaliśmy nawet parę Szwedów, do których zagadaliśmy, czy nie wiedzą gdzie moglibyśmy się rozbić (z ukrytą sugestią, że może u nich na trawniku :p). Polecili nam kemping 10 minut drogi z tego miejsca. Pojechaliśmy tam, po czym okazało się, że kemping jest 4-gwiazdkowy z basenem golfem i wszystkim, i kosztuje 280 koron. Za rozbicie namiotu na 8 godzin - no szał. Pojeździliśmy jeszcze trochę po lesie i w końcu wróciliśmy zrezygnowani na główną drogę. Całe szczęście po kilku minutach jazdy, chwilę przed północą, trafiliśmy na przydrożny parking z wypaśnymi toaletami, ławeczkami oraz ukrytym zaułkiem, w którym postanowiliśmy się rozbić. Na tych szerokościach o tej porze jest już niestety ciemno, więc łatwiej się śpi, ale za to trudniej rozbija namiot :P

Nowy imidż naszych kufrów :)
Szwecja
Zmierzch w Szwecji

1 komentarz:

  1. Zawsze smutno żegnać się z Norwegią. Ale za to dobrze się później tam wraca! :) Fajny wpis!

    OdpowiedzUsuń