czwartek, 3 lipca 2014

2014.07.02: Levang - Foldereid

Dzisiejszy dzień spędziliśmy podobnie do wczorajszego - podziwiając widoki rozpościerające się z drogi nr 17, ciesząc się jazdą w licznych zakrętach i przesiadając się z promu na prom.

Motocykliści na promie
Jedno z promowisk

Szybko dotarliśmy do Foldereid, gdzie mieliśmy załatwiony po znajomości nocleg. Tutaj też udało nam się w końcu zaliczyć kąpiel w morskiej wodzie.

Kąpiel

Będący gospodarzem Bjørnar, przyrządził nam przepyszną kolację jedynie z lokalnych składników. Clipfish ze śmietaną i musem warzywnym na przystawkę. Posolona ryba, suszona na skałach pobliskich fjordów, przygotowywana przez kilka miesięcy, następnie namoczona, przyprawiona chili i ugrillowana. Przepyszne. Na drugie danie, polędwica z "dzikich owiec", które cały rok spędzają na polanach, podana z pieczonymi ziemniakami i pomidorkami. Bez komentarza... odebrało mowę. Na deser, truskawki z norweskich zbocz gór, które przez długi czas w słabym ale całodziennym słońcu dojrzewały i nabierały smaku, podane z koktajlem truskawkowym. Inne truskawki nie będą już smakować...


Wieczór spędziliśmy rozmawiając o jedzeniu i zainteresowaniach, a Bjørnar okazał się być czytelnikiem naszego bloga (Pozdrowienia dla Bjørnara i Daga! Greetings Bjørnar and Dag!).

5 komentarzy:

  1. Fake! Misia nie mogła się kapać, skoro Jasiu ledwo sięgał nogami do wody! a jedzonko - po samym opisie - jadłbym...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie nie, jak się dobrze przyjrzysz to widać, że moczę czubek palca :P

      Usuń
    2. Chociaż "odmrażam" było by bardziej trafne...

      Usuń
  2. Drive carefuly, well home and I hope to see you again soon.

    OdpowiedzUsuń